top of page

O kablach, kabelkach... czyli co w drutach piszczy

Na pewno każdy zainteresowany tematyką dobrego brzmienia prędzej czy później dotrze do tematu kabli. Tak…. za i przeciw… itp. Wiele się słyszy i mówi o przewodach i jaki wpływ mają na wydobywający się z głośników dźwięk. Problem polega na tym iż aby usłyszeć różnicę między kablami musimy dysponować w miarę dobrym sprzętem. Z plastikowej mini-wieży raczej nie usłyszysz zmiany dźwięku po przez wymianę przewodów głośnikowych. Sytuacja zmienia się gdy posiadamy dobry wzmacniacz i dość dobre kolumny, a im są one lepsze, zmiany będą bardziej słyszalne. Prawda jest taka że jak sami nie przekonamy się na własnych uszach, iż w tym co opisują fachowcy jest duża część sekretu dobrze wyważonego dźwięku, nie uwierzymy w magiczne kabelki za często kosmicznie duże pieniądze. No dobrze skąd te kosmiczne ceny przewodów, przecież to jakaś paranoja, nie chcemy przecież dać się skusić marketingowcom i oddać nasze ciężko zarobione pieniądze na niewielkie odcinki przewodów które mają czynić cuda.


Do rzeczy…..
Przewody łączą ze sobą elementy systemu, złe połączenia skutkują tak jak i w życiu złą energią i w praktyce okazują się piętą achillesową naszego systemu.
 

Teraz znów o gotówce...
No dobrze, kupiliśmy fajny zestaw audio, czy warto wydać drugie tyle na przewody?
Odpowiedź jest dwuznaczna i tak i nie, wydaje się głupotą by wydawać astronomicznie duże pieniądze na przewody. Jest na to jednak moja mała rada dobre przewody mogą z tobą zostać na dłużej, gdy w między czasie wymienisz kolejne elementy swojego systemu na lepsze. Jeśli nie wierzysz w magiczne przewody, bo naczytałeś/naczytałaś się, że to tylko efekty naszej wyobraźni tzw. placebo to nic nie stoi na przeszkodzie by to samemu przetestować i sprawdzić na swoim systemie i uchu. Szkoda ci wydać dość duże pieniądze na dobre kabelki, a może DIY samemu warto poeksperymentować i zrobić coś po swojemu metodą prób i błędów.

 

DIY - czyli zrób to sam
Proponuję zacząć od przewodów głośnikowych i wpiąć w nasz system kawałek najprostszego i najtańszego przewodu by połączyć wzmacniacz z kolumnami. Teraz nadchodzi chwila prawdy… hmmmm, no ciekawe jak to zagra?

 

Zaczynamy testy 😀

Wciskamy guziczek PLAY i lecimy... no gra, tylko jak? Podoba się, lub mniej? Jednym może się podobać innym nie, to zależy od sprzętu, gustów, gatunku muzycznego, i wiele innych cech, o jakich tu nie będziemy pisać by nie zawracać przeciętnemu Kowalskiemu głowy tym, co dla niego nie istotne. Wracamy, więc do testów i punktu wyjścia. Przecież to co słyszymy na byle jakim odcinku drutu, nie da nam rozeznania czy może być lepiej po wymianie kabli, jeśli sami faktycznie tego nie sprawdzimy. Efekt może okazać się mizerny, lub WOW (czyli znaczna poprawa, dynamiki, szybkości przekazu i detaliczności, niuansów). Z doświadczenia wiem, że największą robotę w zmianie barwy (jako całość) przyczynia się wymiana interconnect-ów, czyli kabli łączących źródło np: odtwarzacz CD lub DAC ze wzmacniaczem. Oczywiste jest to, iż aby diametralnie zmienić jakość przekazu, należy wymienić wszystkie przewody, wraz z  zasilającymi. Wymiana samego wyżej wspomnianego interconnect-u czy kabli głośnikowych może mieć nie wielki wpływ na efekt końcowy. By uwierzyć w magiczne kable, proponuję przed odsłuchem wymienić wszystkie przewody, a napewno każdy zauważy różnicę. 


Zmiana przewodu na inny  ? - zaczynamy zabawę z kabelkami…


Nie trzeba wydawać pieniędzy by przekonać się, iż przewody odgrywają dużą rolę w naszym domowym audio, i że niewielkimi kosztami możemy znacznie poprawić dźwięk naszego systemu.
Każdy z nas ma raczej w gospodarstwie domowym jakieś niepotrzebne (często i zepsute urządzenia elektryczne) wykorzystajmy je do naszych testów i przekonajmy się ile zmiana przewodów wniesie do naszego systemu. Do testu może posłużyć nam każde niepotrzebne, zepsute urządzenie posiadające przewód (może to być kabel od starego zepsutego żelazka, suszarki do włosów lampki itp.) Pamiętajmy o tym by dostrzec znaczne różnice musimy trzymać się jednej zasady, nie wymieniajmy, przewodów o podobnej grubości, plecionce i przewodnika, z którego jest zrobiony, na coś podobnego, bo efekt może być i raczej będzie, ale znikomy. Prostą testem będzie połączenie naszego wzmacniacza z kolumnami jak najcieńszym przewodem i przystąpienie do odsłuchu. Jeśli dysponujemy dość długim odcinkiem takiego przewodu zacznijmy kolejny test tym samym przewodem, lecz o podwojonej grubości, czyli skręceniu ze sobą końcówek kabla o identycznej długości tak by z dwóch kabli zrobić jeden. Uruchamiamy nasz system i co ważne włączamy ten sam materiał muzyczny, jaki testowaliśmy na cieńszym przewodzie. Jeśli usłyszymy znaczną różnicę będziemy już wiedzieć, że przekrój kabla ma duże znaczenie na przekazywanie prądu, a co za tym idzie energii do naszych kolumn głośnikowych. Po uruchomieniu tej samej piosenki powinniśmy usłyszeć zmianę w barwie (dźwięk powinien być inny) lepszy lub gorszy, ale na pewno inny. Teraz, jeśli jesteśmy sami przekonani na własnych uszach że przekrój przewodu ma znaczny wpływ na końcowy etap wydobywającego się dźwięku z naszych kolumn głośnikowych, zacznijmy testować bardziej poważnie (miedź, a srebro robi różnicę). Można wypożyczyć gotowe przewody ze sklepu audio, lub zainwestować na początek nie wielką gotówkę w różnego rodzaju tanie kable nie koniecznie głośnikowe wykonane z różnych przewodników o różnych grubościach.  Do tego celu użyjmy zakupionego lub gdy takowym nie potrzebnym już dysponujemy kabla wykonanego z innego przewodnika. Najczęściej bo i najtańszymi stosowanymi przewodami są kable z miedzianym przewodnikiem. Jakość miedzi ma znaczny wpływ na przekaz sygnału, w najtańszych przewodach miedź będzie kiepskiej jakości i czystości. Ja zacząłem od tzw. licy, czyli jednolitego drutu miedzianego który znalazłem w niepotrzebnym mi leżącym w piwnicy dość tanim kablu antenowym od telewizora. Przewód antenowy jest ekranowany co daje dodatkowy plus w postaci wyeliminowania zakłóceń sygnału. Po wpięciu między wzmacniacz, a kolumny przewodu antenowego nie mogłem uwierzyć jak zmienił się przekaz. Dźwięk uległ radykalnej zmianie, przybrał na masie i wydawał się pełniejszy i bardziej obfity na basie. Czegoś tu jednak brakowało, a czar kabli pochłaniał me doświadczenia ku dalszej drodze do kolejnych testów. Zaczęło się robić ciekawie, 😀a ja pragnąłem jeszcze bardziej docierać do odkrycia, jaki przewód i jaki przekrój będzie idealnie pasował do mojego systemu. Po kilku miesiącach testów z przeróżnymi gatunkami zazwyczaj najtańszych przewodów, doszedłem do wniosku, iż skuszę się ku temu co wydawało mi się na wstępie nienormalne. Zakup kabla głośnikowego znanego producenta, chwalonego w fachowej prasie audio i cieszącego się dobrymi opiniami w internecie. Pierwszy zakup był za niewielkie pieniądze, ale i tak wydawało mi się, że jak za kawałek przewodu nie jest tanio. Zmiana była radykalna, dźwięk zaczął się podobać bardziej, ale do ideału mu bardzo wiele brakowało. Pokusa rosła w miarę jedzenia. Internet i fachowa literatura stały się tematem poszukiwań przewodu, który odmieni dźwięk mego niedoskonałego systemu jakim dysponowałem. Zaczęły się kolejne testy, które przemieniły się w manię przewodów. Rozdzierałem wszystkie przewody, które tylko mogłem przetestować, łączyłem je ze sobą w różnych kombinacjach i przekrojach za każdym razem było inaczej w czymś lepiej w czymś gorzej, zawsze mi czegoś brakowało. Szukanie dobrego leku stało się faktem, a ja nie mogłem uwierzyć własnym uszom, że to się dzieje na prawdę. Czasami zmiany były tak niewielkie, że występować mógł efekt placebo, ale gdy zmiany były radykalne dawało mi pewność że placebo w tym wypadku nie istnieje. Nadszedł czas na poważniejsze inwestycje i bardziej profesjonalne przygotowanie kabli głośnikowych. Postawiłem na lice znanego amerykańskiego producenta, gdyż posiadała kilka przekrojów w miarę dobrego miedzianego beztlenowego drutu. Zaczęło to już w miarę grać... No coś by jeszcze dodać, polepszyć, ciekawość nie dawała spokoju by na tym poprzestać. Nie było funduszu, a ciekawość i chęć ulepszenia rosła.


Co i jak jeszcze zmienić?


Jest już masa, ładny bas, pojawiło się więcej detali, ale brakuje troszkę detalicznej zaakcentowanej góry i magii niuansów. W jaki sposób dodać to coś nie tracąc tego, co już jest? To było pytanie na, które chciałem znaleźć szybką odpowiedź. Kolejne testy, kolejne eksperymenty, wydawanie pieniędzy na przewody stało się normą. Pojawił się nowy pomysł, który mogłem z czasem zrealizować.
Srebro hmmmm każdy z nas słyszał o srebrnych przewodach ?  no tak, ale takowe wykonują tylko znani w świecie audiofilii producenci, którzy dość wysoko cenią swoje wyroby. Przecież nie stać mnie na to... Jednak srebro nie dało o sobie zapomnieć, dużo o nim czytałem i zawsze chciałem usłyszeć to, co potrafi wnieść w mój tor systemu. Na aukcjach internetowych wypatrzyłem miękkie srebrne druty sprzedawane na metry do wire wrappingu. No jest szansa przetestować, co wniesie srebro za nie wielkie pieniądze. Na początek wybrałem dość cienką lice srebrnego drutu by sprawdzić co doda lub ujmie w moim systemie audio. Wybierając grubość (fi) i długość przewodu, jaki musiałem zakupić, mnożąc tę długość razy 4 bo w systemie mamy dwa kable po dwa przewody (plus i minus) wyszedł dość długi odcinek, który musiał być jeszcze jakoś zaizolowany. Najprostszą metodą dobrej amatorskiej izolacji przewodu była rurka termokurczliwa. Zaczynamy tworzenie swojego własnego przewodu, który ma brzmieć lepiej niż ten zakupiony od znanego amerykańskiego producenta. Wyglądem przewodu zajmiemy się później.

Przykładowe filmy montażu wtyków i konfekcjonowania kabli:

Przygotowane w oplocie rurek termokurczliwych srebrne lice miękkiego drutu od wire wrappingu skręcamy z naszym wcześniej zakupionym kablem, który sprawił ożywienie systemu. Uruchamiamy muzykę i czekamy na to, co sreberko wniesie i jakie będą to zmiany. W moim systemie przekrój drutu fi 0,6 mm o próbie, jaką deklarował sprzedawca 999 wniósł wiele pozytywnych zmian, a gdyby się tak zdecydować na grubszą lice? No właśnie, grubsza lica srebrnego drutu już wiele więcej kosztuje i zaczynamy się zastanawiać czy warto zaryzykować w taki eksperyment. Ryzyko zawsze jest, bo nie wiemy jak to zagra, a drutu nie można zwrócić sprzedawcy. Nigdzie w prasie nie dowiemy się o takowych eksperymentach i jak one wpływają na zmianę barwy. Finalnie zdecydowałem odpuścić, bo koszty poniesione takiego eksperymentu dają dość znaczną sumę i niewiadomą, która może zniechęcić. Jako że na rynku kolumn głośnikowych dość często pojawiają się kolumny tzw. bi-wire o podwójnych  zaciskach (odseparowaniu od siebie głośnika średnio-nisko tonowego od wysokotonowego) połączonych najczęściej niklowanymi blaszkami lub w droższych kolumnach niewielkimi kawałkami przewodów. Zaczynamy się przygotowywać do punktu ewakuacyjnego w którym po nietrafionym zakupie srebrnych drucików będziemy mieli kolejną szansę na sprawdzenie jak nasze (o ile takowe posiadamy) kolumny zagrają na dwóch przewodach głośnikowych BI-WIRE czyli odseparowanie nisko-średnio tonowych od wysokotonowych w zwrotnicy kolumny, poprzez podanie dwoma niezależnymi od siebie przewodami prądu ze wzmacniacza.  Zmiany jak tego oczekiwaliśmy były, ale i jak w poprzednich eksperymentach nie wniosły tak dobrej poprawy by przy tym pozostać. Testy zostały zakończone z uwagi na zbyt kosztowne i czasochłonne zajęcie.

W razie zdecydowania się na pozostanie przy wersji z jednym przewodem, nasze zakupione srebrne druciki możemy wykorzystać do stworzenia grubszych (skręcenie ze sobą srebrnych drucików) tworząc krótsze, ale grubsze przewody, które posłużą jako zworki zastępujące niklowane lub pozłacane blaszki. Nic straconego, każdy nasz eksperyment daje nam lepszy obraz na to co z czym jeść by się dobrze i tanio wyżywić. Warto eksperymentować. :-)


Dla niewtajemniczonych lista znanych producentów przewodów.

Kliknij nazwę producenta aby odwiedzić jego stronę :

kable głośnikowe
interconnect

Akcesoria czyli konfekcjonowanie przewodów.
Pisząc akcesoria w odniesieniu do przewodów głośnikowych mam na myśli zakończenia kabli wtykami, oraz sprawienie by przewody były solidnie zabezpieczone, ich montaż był ułatwiony, a wygląd profesjonalny. Większość sprzedawanych na rynku europejskim wzmacniaczy, amplitunerów stereo oraz kina domowego akceptuje tzw. wtyki bananowe lub widełki.
Montaż tego typu wtyków jest bardzo prosty, a ich funkcjonalność oraz rola, jaką spełniają w sprzęcie audio jest dość znaczna. Do czego służą w takim razie owe wtyki ? Ich zadanie to w głównej mierze wygoda połączenia, profesjonalny wygląd i coś, co sprawia że dźwięk naszych kabli trwa dłużej w dobrym wydaniu. Jak to trwa dłużej? A co mają do tego wtyki? Otóż jeszcze jedno zastosowanie wtyków jest takie, iż mają one także za zadanie chronić nasze przewody przed najgorszym wrogiem jakim jest utlenianie się i korozja miedzi, srebra i innych przewodników z jakich wykonany jest przewód.
Teoria i praktyka mówią jedno, ale jest i szeroka rzesza miłośników dobrego brzmienia, która stanowczo odradza stosowanie jakichkolwiek wtyczek zakańczających kable, tłumacząc w ten sposób że ma to niepożądany wpływ na dźwięk przewodu. W dużej mierze jest tu i racja, tylko że nie za konfekcjonowanie przyniesie z czasem gorsze efekty niż gołe druty. Przewód zacznie z czasem reagować na siarkę, jaka jest w powietrzu i utleniać się co przyniesie na powierzchni gołego przewodnika nalot w postaci korozji, a to już będzie miało wpływ na dźwięk.

Kupujemy wtyki i do dzieła…

Pamiętajmy by przed zakupem sprawdzić przekrój przewodnika, aby zakupione wtyki były odpowiednie do naszego kabla. Dobór wtyków jest dość trudny, bo na rynku istnieje kilka gatunków i rodzajów, "BANANY" i  "WIDEŁKI" wykonanych z różnych stopów metali. Każdy z tych stopów będzie miał inny wpływ na charakter brzmienia. Najlepsze będą te typu "widły" gdyż gwarantują solidniejszy kontakt wtyku z zaciskiem głośnikowym.  Co do materiału to te wykonane ze srebra, lub pozłacanej beztlenowej miedzi będą gwarantować dobre przewodnictwo i bardzo małe straty.
Co wybrać?
Ceny tych najtańszych są w miarę przystępne, ale tych lepszych mnożąc wtyk razy 8 bo tyle będziemy potrzebowali do (Single-Wire) by zabezpieczyć przewody po obu stronach może doprowadzić o ból głowy. Połączenie BI-WIRE podwoi koszty gdyż podwójne okablowanie wymaga podwójnego konfekcjonowania. O ile połączenie nie jest zaciskowe dobre banany mogą posłużyć nam wielokrotnie. Montaż wtyków nie powinien kończyć się na samym połączeniu wtyku z przewodnikiem kabla, bo taka konfiguracja nie przyniesie zamierzonego efektu, a kabel mimo że we wtyczce z czasem zacznie utleniać się. Aby efekt był taki, jakiego oczekujemy powinniśmy trwale odizolować przewodnik od tlenu do tego celu mamy 2 wyjścia. Pierwszym z nich najbardziej znanym i stosowanym jest lutowanie cyną o dużej zawartości srebra. Poprzez takie połączenie nasze druty nie będą mieć bezpośredniego kontaktu z powietrzem i nie utlenią się.  Drugą mniej znaną metodą jest zastosowanie pasty przeciwutleniającej z Angielskiego tzw. Copper Paste, czyli smar miedziowy lub smar srebrny (pasta termo-przewodząca) z dodatkiem srebra. Smarujemy dość obficie gołe druty naszą pastą, po czym montujemy we wtyczce poprzez zaciskanie lub skręcanie. Na koniec powinniśmy ubrać wtyczki w płaszczyk z dobranych czarnych i czerwonych rurek termo kurczliwych co zabezpieczy dodatkowo samą wtyczkę i odizoluje jeszcze bardziej kontakt przewodnika z tlenem.Tak przygotowane zakończenia przewodów powinny dość dobrze zabezpieczyć nasze kable, sprawić że ich wygląd będzie bardziej profesjonalny, oraz dać wygodę w połączeniu między wzmacniaczem, a kolumnami głośnikowymi.

plug

Zdjęcie przykładowych wtyków bananowych z rurkami termo-kurczlywymi w kolorze czarnym i czerwonym oraz białym typu "Y"

speakers cable

Przykład zakonfekcjonowanego kabla wtyczką zaciskową typu "Air-lock"

chord speakers cable

Zakonfekcjonowany przewód głośnikowy "SINGLE-WIRE" zakręcanymi wtykami bananowymi 

bi-wire

Zakonfekcjonowany przewód głośnikowy "BI-WIRE" zaciskanymi wtykami bananowymi

przewód głośnikowy

Zakonfekcjonowany przewód głośnikowy od strony wzmacniacza "SINGLE-WIRE" i od strony kolumn głośnikowych "BI-WIRE"

qed airlock
spade plug

pozłacane zaciskowe wtyki "widełkowe" Air-lock

Opracowanie: Łabędź Przemysław

bottom of page